Derby na remis
Unia Nowa Sarzyna – Pogoń Leżajsk 1:1 (0:1)
bramki: Alan Grześkiewicz (86.) – Dawid Pigan (16.)
Unia: Żuraw – Pieróg, Wośko, Bigas, Gnidec (79. Herdyna), Grześkiewicz, Błajda, Bieńkowski (63. Czechowicz), Wiatr, Madej, Łuczak.
Pogoń: Branowski – Bubiłek, Misiąc, D. Drożdzal, Pietrycha, A. Drożdzal, Stefan, Pigan, Tworko, R. Drożdzal, Ryzhak (75. Gronowicz).
Sędziował Rafał Sawicki, żółte kartki: Wośko – Tworko, Stefan, Pietrycha.
Oba zespoły przystępowały do meczu derbowego w roli niepokonanych i zachowali te miana, bo mecz zakończył się remisem 1:1. Spotkanie z uwagi na wprowadzone obostrzenia mogła obejrzeć ograniczona liczba widzów. Nie zabrakło jednak głośnego dopingu z strony kibiców gospodarzy i sporadycznego wsparcia fanów Pogoni zza bramy stadionu. Dopisała pogoda, ale widowisko sportowe nie było najwyższych lotów. Jak to bywa w meczach derbowych było sporo walki i fauli, które powodowąły liczne przestoje w grze. Unici ruszyli odważnie do przodu, ale zostali skarceni w 16. minucie, kiedy to Dawid Pigan dostał dobre podanie i wyszedł sam na sam z Żurawiem. Udrzył mocno i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Unia nieco zagubiła się po tym ciosie, ale nie zamierzała składać broni. Groźnie było w 31. mninucie, kiedy to najpierw wrzucał Madej, a następnie z drugiej flanki Grześkiewicz. Nikt jednak nie zdołał zamknąć tej akcji. Pięć minut przed przerwą, Błajda wrzucał z wolnego i jeden z zawodników gości zagrał ręką. Arbiter podyktował rzut karny, ale niestety intencje Wiatra wyczuł Branowki i obronił jedenastkę. Po zmianie stron obraz gry nie wiele się zmienił. Unia szukała okazji do wyrównania, a goście szansy na kontrataki. Gol powinien paść w 68. min, ale gospodarze mieli nieprawdopodobnego pecha. Najpierw z rzutu wolnego Łuczak trafił w słupek, dobitkę głową Wiatra wybił z linii bramkowej obrońca, a poprawka głową Czechowicza, ponownie została zatrzymana przez obrońców. Niewykorzystane okazje mogły się zemścić, bo Gronowicz z Pogoni trafił głową w poprzeczkę. Szczęście uśmiechnęło się do Unii dopiero w 86. min, kiedy to Alan Grześkiewicz przyjął piłkę w polu karnym rywala i precyzyjnym strzałem pokonał Branowskiego.